Kuchenne Rewolucje mają zostać przeprowadzone w restauracji „Czwórka” przy ul. Odrodzenia w Elblągu. O wizycie w Elblągu osobiście poinformowała na Facebooku Magda Gessler.
Z właścicielką restauracji, w której Magda Gessler będzie robiła rewolucję rozmawiał portal "Razem z Tobą":
Beata Murawska swój lokal gastronomiczny prowadzi od marca 2021 roku. Jej przygoda z gotowaniem dla seniorów zaczęła się w Stowarzyszeniu „Wystarczy Jeden Uśmiech”, które każdego dnia stara się zapewnić ciepły obiad osobom starszym, o których nikt nie pamięta. Jak mówi, poznała tam wielu wspaniałych ludzi o ogromnych sercach do pomagania. Mimo braku reklamy, na brak klientów nie może narzekać. Wieści o ciepłej atmosferze i pysznych obiadach, rozchodzą się pocztą pantoflową niczym ciepłe bułeczki. Dosłownie – bowiem w miejscu obecnej restauracji mieściła się niegdyś piekarnia.
– Swój pierwszy wypiek zrobiłam mając 8 lat, na swoją komunię, to były kruche babeczki z kremem budyniowym z galaretką. I tak to się zaczęło… – wspomina Pani Beata. – Nie jestem po szkole gastronomicznej, ale w gotowanie wkładam całe serce. Cieszę się, że ludziom smakuje moja kuchnia. W naszym menu jest domowe jedzenie: zwykły kapuśniak czy zapiekanka makaronowa – opowiadała portalowi "Razem z Tobą".
– To prawda, jedzenie jest naprawdę bardzo smaczne, więc nie dziwię się, że ludzie czasem czekają w kolejce. Obsługa też jest bardzo życzliwa i pomocna. Gdy nie mogłam do nich trafić za pierwszym razem, wyszli po mnie na przystanek i mnie przyprowadzili – dodawała niewidoma pani Elżbieta Mankiewicz, od kilku miesięcy stała bywalczyni „Czwórki”.
Jak czytamy na portalu "Razem z Tobą" los właścicielkę restauracji mocno doświadczył
"W prowadzeniu restauracji pani Beacie nieodpłatnie pomagają rodzice i najstarsza 21-letnia córka. Oprócz niej, ma jeszcze trójkę. To one, jak podkreśla, są jej motorem napędowym. Patrząc na zaraźliwy optymizm Pani Beaty, jej serdeczność, otwartość i pozytywną energię, nikt by jednak nie przypuszczał, że życie tak mocno ją doświadczyło" - czytamy w publikacji.
– Dużo przeszłam, znam smak biedy. Bywało bardzo ciężko. Nie bardzo mogłam niestety liczyć na swoich partnerów życiowych. Był moment, że sprzątałam 4 domy i lepiłam po 120 kg pierogów, aż nabawiłam się zespołu cieśni nadgarstka, który musiałam zoperować. Od 14 lat jestem wdową. Od tamtej pory z dłuższymi lub krótszymi przerwami, radzimy sobie z dziećmi sami, najlepiej jak potrafimy. Mimo doznanych krzywd, nie zmieniłabym nic w swoim życiu, bo każda okazała się być dla mnie cenną lekcją – powiedziała portalowi Beata Murawska.
Nie liczę na kokosy, nie o to chodzi. Żyję z tego, co mi zostanie z organizacji imprez okolicznościowych. Na czynsz i rachunki wystarczy, a dzieci nie chodzą głodne, to najważniejsze – kwituje pani Beata.
ŁN
Napisz komentarz
Komentarze