Poświąteczny poranek wygląda podobnie w wielu domach. Otwieramy lodówkę i widzimy zapakowane potrawy, które jeszcze wczoraj cieszyły rodzinę przy wspólnym stole. Dziś wiemy już, że nie wszystko uda się zjeść na czas. I właśnie w tym momencie warto przypomnieć sobie o elbląskich jadłodzielniach – miejscach, w których nadmiar jedzenia naprawdę ma sens.
Jedna z nich działa przy ulicy Stefczyka 7 i jest czynna przez całą dobę. Druga znajduje się przy ulicy Jaszczurczego. To lodówki społeczne, z których codziennie korzystają osoby starsze, samotni mieszkańcy, rodziny w trudniejszej sytuacji życiowej, ale też ci, którzy po prostu znaleźli się w chwilowym kryzysie. Bez formalności, bez oceniania, bez pytań.
Zasada jest prosta. Jeśli masz jedzenie, którego nie przejesz, możesz się nim podzielić. Jeśli ktoś tego jedzenia potrzebuje, może po nie sięgnąć. W elbląskich jadłodzielniach nic się nie marnuje – tu każdy słoik z zupą czy kawałek ciasta może uratować czyjś dzień.
Ważne jest jednak odpowiednie przygotowanie produktów. Domowe potrawy najlepiej zapakować w czyste, szczelne pojemniki lub słoiczki. Każde opakowanie powinno być opisane – wystarczy nazwa potrawy, data przygotowania i krótka informacja o składnikach, zwłaszcza jeśli zawierają alergeny. Dzięki temu osoby korzystające z jadłodzielni wiedzą, co biorą i mogą czuć się bezpiecznie.
Do jadłodzielni można przynieść zupy, bigos, sałatki, ciasta, pieczywo czy inne gotowe dania świąteczne, o ile są świeże i przechowywane w odpowiednich warunkach. To drobny wysiłek, który nie kosztuje wiele, a ma ogromne znaczenie.
Po świętach często mówimy o nadmiarze. Nadmiarze jedzenia, zakupów, rzeczy. Jadłodzielnie pokazują, że nadmiar może stać się dobrem. Zamiast wyrzucać – podzielmy się. W Elblągu są miejsca, gdzie każde jedzenie znajdzie swoje miejsce. Tu naprawdę nic się nie zmarnuje.












Napisz komentarz
Komentarze