Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Miłość i pieniądze. Mamy osobne konta, ale... wspólne kredyty

Coraz częściej szukamy miłości i chcemy mieć z drugą osobą sprawy, które nas łączą. W kwestiach finansowych podejmujemy co prawda wspólne zobowiązania, ale mimo to chcemy być niezależni finansowo.

Autor: iStock

Jak wynika z danych zebranych przez agencję Spicy Mobile, w czasie pandemii zdecydowanie wzrosła popularność portali randkowych. Trzy największe tego typu aplikacje w Polsce odnotowały potężny wzrost liczby użytkowników w czasie pierwszego lockdownu. W szczytowym momencie użytkownicy jednej z nich generowali nawet 400 uruchomień dziennie. Można wobec tego wnioskować, że każdy z nas potrzebuje bliskości drugiego człowieka – bez względu na to, czy w grę wchodzi trwała relacja, czy jedynie przelotna znajomość. Społeczna izolacja pokazała Polakom, że nawet najbardziej niezależni, chcemy dzielić codzienność z kimś u boku.

Konto: tak, ale własne

Kiedy w naszym życiu znajdzie się już ta druga połowa, a relacja wchodzi na zaawansowany poziom, przychodzi też czas decyzji o zarządzaniu domowym budżetem. Sondaż przeprowadzony przez Quality Watch dla BIG InfoMonitor pokazuje, że aż 40 proc. par decyduje się na prowadzenie odrębnych rachunków bankowych.

– Podział wydatków, wspólne lub osobne konto, stosunek do oszczędzania, inwestycji, ewentualne długi i kredyty to tematy obowiązkowe w każdym związku i to zarówno na początku jak i później, szczególnie gdy pojawi się dziecko. Ustalanie satysfakcjonujących obie strony reguł pozwoli stworzyć solidne podstawy związku na każdym jego etapie. Nie można bowiem zapominać, że finanse to obok zdrady jedna z najczęstszych przyczyn rozwodów. Łatwo tu więc o bardzo poważny kryzys. – Grzegorz Pietraszkiewicz, radca prawny, nie ma co do tego wątpliwości.

Pozostali uczestnicy sondażu chcą mieć wspólne konto (20 proc.) lub szukają kompromisu, decydując się na dwa rachunki bankowe: jedno z własnymi środkami i drugie, na które każdy z partnerów przelewa środki z przeznaczeniem na wspólne wydatki.

Jeśli kredyt hipoteczny, to razem

W przypadku małżeństwa zobowiązują do tego przepisy. Wyjątkiem jest rozdzielność majątkowa, w której zobowiązania męża i żony są ich indywidualną sprawą, a druga osoba nie ponosi za nie odpowiedzialności.

– Zgodnie z polskim prawem, małżonkowie, którzy nie ustanowili wcześniej rozdzielności majątkowej, muszą przystąpić do kredytu hipotecznego wspólnie. Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku związków nieformalnych – tu decyzja o wspólnym zobowiązaniu jest kwestią indywidualną. W mojej wieloletniej pracy obserwuję, że na podpisanie wspólnej umowy kredytowej decydują się pary, w przypadku których dwa źródła dochodu podnoszą zdolność kredytową. Jeśli jednak zarobki jednego z partnerów są na tyle wysokie, aby zaciągnąć zobowiązanie samodzielnie, zwykle druga osoba nie jest do tego angażowana. Wówczas należy pamiętać, że nie tylko kredyt, ale również sama nieruchomość będzie należeć do tej osoby” – wyjaśnia ekspertka finansowa Paulina Boczkowska.

Biuro Informacji Kredytowej wskazuje jednak, że dwaj kredytobiorcy to nie tylko większa zdolność do spłaty hipoteki, ale również ułatwienie w przypadku problemów losowych.

– Mając na względzie aspekt zabezpieczenia się przed losowymi przypadkami trudności w spłacie rat, kredyt w parze można ocenić jako lepiej zabezpieczony niż kredyt zaciągany jednoosobowo. W przypadku utraty lub obniżenia dochodów u jednego z kredytobiorców pozostają dochody drugiego, z których nadal można terminowo spłacać kredyt. Takiego poczucia bezpieczeństwa nie ma osoba samodzielnie spłacająca swoje zobowiązanie. W jej przypadku utrata dochodu, to niekiedy problem a nawet brak możliwości spłaty kredytu” – ocenia prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.

Statystyki prowadzone przez instytucję wskazują, że mimo to z roku na rok przybywa kredytów jednoosobowych. Jeszcze w 2017 roku udział samodzielnych zobowiązań wśród wszystkich kredytów mieszkaniowych wynosił 28,9 proc. W 2021 roku wartość ta osiągnęła 31,6 proc.

Miłość i pieniądze nie zawsze idą w parze

Z okazji przypadających w poniedziałek walentynek, policja zaapelowała o rozsądek podczas zawierania nowych, internetowych znajomości. Służby opisują, że oszustwa matrymonialne przybierają coraz nowszą formę, a osoby usiłujące wyłudzić kredyt potrafią przez długi czas realizować plan – obiecują uczucie, mówią o wspólnych planach. Przestępcy wybierają na swoje ofiary szczególnie osoby, które są podatne na manipulacje – grają im na emocjach, powodują stres. Kiedy tylko zdobędą zaufanie, przekonują drugą osobę do wsparcia finansowego, po czym bezpowrotnie znikają z pieniędzmi.

Policja podpowiada, jak rozpoznać internetowych oszustów:

1. Używają nieprawdziwych zdjęć, często „pożyczonych” z realnego profilu przypadkowego użytkownika.

2. Już po kilkuminutowej rozmowie potrafią mówić o uczuciach, stałej relacji, wierności i zobowiązaniu.

3. Proszą o rozmowę poza portalem randkowym, który może mieć wśród swoich zabezpieczeń system do wykrywania tego typu działań.

4. Nieustannie odkładają na później realne spotkanie. Często twierdzą, że wykonują zawód, który stale ogranicza ich dyspozycyjność.

5. Wypytują o sytuację materialną i proszą o pieniądze (na początku nawet niewielkie kwoty, któe nie wzbudzają podejrzeń).

„Policjanci apelują o rozwagę i przypominają, że do nawiązywanych w mediach społecznościowych kontaktów i tego typu sytuacji warto podejść z dużą ostrożnością i zawsze zachować czujność, ponieważ jedna ryzykowna decyzja w życiu może zadecydować o przyszłości. Wielu pokrzywdzonych wstydzi się takiej sytuacji, nierzadko ukrywają fakt przed rodziną oraz znajomymi, często mają opory, aby opowiedzieć o tym, co się stało. Przypominamy, że o wszystkich próbach wyłudzenia pieniędzy należy natychmiast poinformować policję, korzystając z numeru alarmowego 112” – czytamy w komunikacie.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama