Lekarz urodzony na Warmii, obecnie mieszkający w Przemyślu, wykorzystywał przeciwwirusowe działanie leku w leczeniu pacjentów z COVID-19.
Lekarz został zapytany jak jego przychodnia działał podczas lockdownu:
- "Chorowało sporo osób, przechodzili chorobę lekko, wszyscy brali amantadynę, pracuje u mnie około 60 osób, a współpracuje około 100. Nikt mi nie umarł, a wszyscy brali amantadynę"
- mówił w Polsacie dr Włodzimierz Bodnar.
-" Powiem publicznie ,że ci ludzie, którzy biorą amantadynę od października, oni praktycznie nie mają zespołów pocovidowych. (...) Mój personel w ogóle nie boi się covid-19, część osób chętnie chodziła bez maseczek mimo, że narażenie w przychodni jest tak duże, ja osobiście przyjmując tyle osób przyjmuje bez maseczki dlatego, że nie byłbym w stanie tak pracować. (...) Wdycham pewnie miliardy wirusów, ja nie pracuję zdalnie.
- dodawał dr. Włodzimierz Bodnar.
Zdaniem lekarza szpitale i przychodnie powinny wrócić do normalności:
-"Jak wygląda leczenie w Polsce? No wygląda tak, że pacjent kaszle , gorączkuje, więc dzwoni do lekarza, przychodnia odbiera telefon. Pacjent kierowany jest na test, po teście słyszy, że nie może zostać przyjęty bo ma covid-19. Jeśli stan się pogorszy, proszę dzwonić na pogotowie, pogotowie przyjeżdżając bada pacjenta, stwierdza: proszę Pana, Pana stan nie jest jeszcze ciężki, nie mamy miejsc w szpitalu, nie zabierzemy Pana, co mam robić? Czekać, jak się pogorszy Pana zabierzemy. Tak wygląda leczenie w Polsce."
Cała rozmowa z lekarzem tutaj
Łukasz Nosarzewski
Napisz komentarz
Komentarze