Na koniec mszy ksiądz Kazimierz Klaban na oczach wiernych przekazał datki z tacy wolontariuszom WOŚP, a następnie zaprosił wszystkich wiernych na kawę i słodki poczęstunek.
"Jestem po dwóch udarach mózgu, po zawale serca, po wielu pobytach w szpitalu. Nie jestem człowiekiem zbyt zdrowym. I kiedy leżałem na OIOM-ie, pod respiratorem i inną aparaturą, to zawsze rzucały mi się w oczy te serduszka ponaklejane na sprzęcie medycznym. To mnie zmobilizowało.
Cały czas mam je przed oczami. Na jednym aparacie, na drugim...Jak EKG robili, też serduszka były ponaklejane. Ten sprzęt służy drugiemu człowiekowi, który w danym momencie go potrzebuje. A w tamtym potrzebowałem go ja.
Gdyby nie ta aparatura być może leżałbym w szpitalu dłużej, może bym z tego nie wyszedł. Nie wiem, czy to jego zasługa, mojego zdrowia, czy daru z nieba, ale po udarach mózgu jestem dziś człowiekiem funkcjonującym. Po pierwszym byłem człowiekiem bardzo niesprawnym, a po miesiącu już odprawiałem msze."
- tak tłumaczył swoje zaangażowanie się w zbieranie pieniędzy na fundację Jurka Owsiaka w rozmowie z portalem Natemat.pl.
Łukasz Nosarzewski
Napisz komentarz
Komentarze