Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

O finale, który dał nadzieję

W historii Olimpii Elbląg były okresy solidnej gry. Jednak lata 90-te to dla naszego klubu był czas mozolnego wdrapywania się na przyzwoity poziom. To właśnie wtedy na Żółto-Biało-Niebieskim sklepieniu pojawiła się gwiazdka nadziei na lepsze jutro. Drużyna stanęła przed szansą na zdobycie pierwszego od wielu lat trofeum. Rywalem były rezerwy Stomilu Olsztyn.

Autor: Piotr Kajmer

Źródło: Dziennik Elbląski 2001

Przemiany gospodarcze, po 1989 roku, sprawiły, że elbląski klub nie potrafił przestawić się z funkcjonowania pod patronatem państwowych zakładów na byt w oparciu o sponsorów. Bo tych po prostu nie było. Co ciekawe, już w trakcie sezonu 1991/1992 doszło do pierwszego strajku piłkarzy Olimpii. Część z nich oświadczyła, że nie wyjdzie na kolejny mecz ligowy, póki ich klub nie wypłaci stypendiów, do których zobowiązał się umowami. – Podpisywaliśmy kontrakty, trenowaliśmy i przygotowywaliśmy się, bo klub obiecywał, że w konkretnym terminie wypłaci nam zaległości finansowe – mówił Janusz Buczkowski. – Nie mam za co kupić mleka dla swojego syna – opowiadał Adam Nowosielski. – Na zajęcia dojeżdżam spoza Elbląga i nie mam nawet na bilet. To jest śmieszne – dodawał Marek Kwiatkowski. Co na to klub? – Czasy są takie, że trudno o sponsorów – odpowiadał Bernard Kowalski, prezes.

Olimpia spadła z ówczesnej drugiej ligi, a po kilku latach, jesienią 1996 roku, wycofała się z trzecioligowych rozgrywek. Wylądowała na peryferiach futbolu. Tam, gdzie kopie się czysto amatorsko.

Ci, którzy chcieli Olimpię podnieść, nie mieli łatwo. Kolejne sezony mijały, a efektów, w postaci promocji nie było. Ten niekorzystny trend miał przełamać Stanisław Fijarczyk. Jeszcze niedawno zawodnik elblążan, doświadczony trener i człowiek, którego najzwyczajniej w świecie nie da się nie lubić, przyjął misję wprowadzenia zespołu w grono trzecioligowców.

A powody do optymizmu były. Polonia zmieniła IV-ligową grupę i zaczęła grać w województwie warmińsko-mazurskim, utworzonym w 1999 roku. Wyremontowano murawę stadionu miejskiego, która zdawała się o to wołać już od lat. Na trybunach pojawiły się plastikowe krzesełka.

Jednak najważniejsi w tej zabawie byli piłkarze. Oni musieli zrealizować marzenia trenera i kibiców. A tutaj trener Stanisław Fijarczyk nie miał zbyt wielkiego pola manewru, skoro musiał korzystać z zaciągu graczy z zespołu młodzieżowego. W lidze jego zawodnicy zaczęli dobrze, ale później przewaga liderującej Polonii Lidzbark Warmiński była zbyt duża.

Sezon wydawał się typowy, ale to co nie wychodziło w lidze, udawało się w regionalnym Pucharze. Wystartowała wtedy jego pierwsza edycja, z racji powstania nowego Związku w lokalnym futbolu. Można było się zastanawiać czy teraz te rozgrywki będą bardziej szczęśliwe dla Olimpii.

W edycji 2000/2001 Polonia zaczęła od zwycięstwa nad Zalewem Frombork 4:0, później ograła MGKS Tolkmicko 4:3, Znicz Biała Piska 1:0, Start Nidzica 2:0, a walkę o finał wygrała z Granicą Kętrzyn 2:1.

W taki sposób Polonia Olimpia miała szansę naprawić nieudany sezon i dać impuls klubowi. Na elblążan, w Pasłęku, gdzie zaplanowano główne starcie, czekały rezerwy ekstraklasowego Stomilu Olsztyn. A był to także ich ligowy rywal, więc obie ekipy doskonale znały swoją siłę. W bezpośrednich pojedynkach to Stomil II był lepszy, bowiem zremisował w Elblągu 2:2 i pokonał u siebie gości 3:0. 

- Chcemy wygrać i po raz pierwszy w historii zdobyć puchar w nowym okręgu – mówił Stanisław Fijarczyk. – Polonia to ciekawa i młoda drużyna. Bardzo podoba mi się ich gra – komplementował rywala trener rezerw Józef Łobocki, dla którego ten pojedynek był już piątym finałem turnieju w karierze. Polonia liczyła na skuteczną grę Rafała Lepki czy Tomasza Wierciocha, natomiast w Stomilu II gole mieli strzelać Piotr Orliński i Nigeryjczyk Eddi Dombraye. W składzie olsztynian znalazł się dodatkowo Piotr Matys. Ten doświadczony gracz w zasadzie sposobił się do wyjazdu do szwajcarskiego FC Arau, więc nie przygotowywał się z pierwszą drużyną.

Stomil II Olsztyn wystawił na ten finałowy pojedynek zawodników, którzy na co dzień rywalizowali w IV lidze. Polonia Olimpia pokazała swoją najlepszą jedenastkę. Ku zaskoczeniu, to elblążanie nadawali ton rywalizacji od pierwszych minut. Rafał Lepka w dogodnej sytuacji niecelnie lobował bramkarza. W 23 minucie wykazał się jednak skutecznością i mimo asysty dwóch obrońców, wykorzystał podanie Dariusza Warechy, a po chwili z 12 metrów zmieścił futbolówkę między słupkami.

Drużyna rezerw chciała od razu zniwelować przewagę Polonii Olimpii, ale ta sztuka nie udawała się olsztynianom. Nasza ekipa także atakowała. Defensywa elblążan była jednak dobrze ustawiona i nie pozwalała rywalom hasać w polu karnym Krzysztofa Hyza. 

Gol napastnika wystarczył więc do sukcesu. – Jestem rozczarowany grą swoich pierwszoligowców: Matysa i Orlińskiego. Polonia pokazała, że potrafi walczyć do końca – mówił Józef Łobocki. – Bardzo się cieszę ze zwycięstwa, tym bardziej, że Stomil przeważał pod względem taktycznym i technicznym – analizował Stanisław Fijarczyk. – Stomil, trzeba przyznać, grał ładną piłkę, ale nie stworzył tylu co my sytuacji podbramkowych. Najbardziej obawiałem się dwóch pierwszoligowych piłkarzy Matysa i Orlińskiego. Temu pierwszemu nie pozwolili jednak pograć dwaj obrońcy Jacek Józefowski i Piotr Augustynowicz – dodawał szkoleniowiec elblążan.

Efektowny puchar Polonii Olimpii wręczyli Kazimierz Fedorowicz, prezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej oraz Romuald Paściak, prezes podokręgu elbląskiego. Trener Stanisław Fijarczyk cieszył się z pierwszego takiego trofeum, ale nie utrzymał posady. O tym miały decydować nie tylko kwestie sportowe, ale podobno wysoka pensja szkoleniowca. – Dla mnie ten argument jest nie na miejscu, skoro klub nie płaci mi od lutego – mówił. A trener miał poparcie piłkarzy. – Fijarczyk jest dobrym fachowcem. I nie chcemy go dlatego, że jest dla nas łagodny. Jak potrzeba, to potrafi op… Zależy mu na nas. A nam na nim – przedstawiał anonimowo zawodnik Polonii Olimpii.

Wkrótce jednak zwolniono trenera Stanisława Fijarczyka. Akurat wtedy do kraju wracał Adam Fedoruk. On objął Polonię Olimpię Elbląg, a część graczy, na których stawiał poprzednik, pomogła mu wywalczyć upragniony awans i obronić wojewódzkie trofeum. W efekcie zdobycia pierwszego od lat pucharu Polonia Olimpia zagrała w turnieju na ogólnopolskim szczeblu. Ograła wtedy drugoligowy GKS Bełchatów, ale odpadła potem z olsztyńskim Stomilem w kolejnej rundzie. Puchar wojewódzki nie przeszkodził, a wręcz pomógł zatem nowej drużynie uwierzyć w siebie, a klubowi wstawić coś wreszcie do gabloty po latach posuchy i ruszyć po kolejne sukcesy.

Polonia Olimpia Elbląg – Stomil II Olsztyn 1:0 (1:0)

1:0 – Lepka 23’

Polonia Olimpia Elbląg: Hyz – Zieliński, Moneta, Józefowski, Augustynowicz, Chuderski (89’ Lubasiński), Łojek, Gut, Warecha, Wiercioch (84’ Tyburski), Lepka (80’ Kończyński)

Stomil II Olsztyn: Witkowski – Żytkiewicz, Kłosowski, Kulpaka, Łazar, Gabrusiewicz, Orliński, Kluczkowski, Krztoń, Matys (63’ Małachowski), Stefanowicz (51’ Madej)

Bibliografia: „Dziennik Elbląski” 2001


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama