Na Dużej Scenie od kilku tygodni intensywnie pracują Teresa Suchodolska - odtwórczyni roli Angeli oraz Agnieszka Płoszajska - reżyserka spektaklu. „Mój boski rozwód to komedia. Komedia o kobiecie, która znajduje się w trudnej sytuacji życiowej. Całe życie, które konstruowała na małżeństwie z - wydawałoby się - wspaniałym, opiekuńczym mężem, pewnego dnia kończy się w sposób dosyć brutalny” – opowiada Agnieszka Płoszajska. „Angela pokazuje swoje słabe i mocne strony. Jest kobietą radosną i chwilami załamaną. Myślę, że to w życiu spotyka każdego, z różnych powodów, to nie musi być rozwód, ale to mogą być inne sytuacje życiowe. Myślę, że każda kobieta w którymś momencie na pewno będzie się z Angelą utożsamiać. Chyba dlatego też wybrałam tę sztukę i tę postać, bo uważam że ona gdzieś tam każdej kobiecie jest bliska” – mówi Teresa Suchodolska.
Autorka sztuki Geraldine Aron nie ukrywała, że kiedy pisała tekst, sama przechodziła rozwód i duża część scen inspirowana jest jej własnym życiem. Pomimo tego, że cała konstrukcja spektaklu zaczyna się od rozpadu małżeństwa, to sam wydźwięk jest niezwykle pogodny, dodający otuchy i energii. Jak podkreśla reżyserka, największą wartością tego tekstu jest to, że przypomina o tym, aby w związku nigdy nie zatracić siebie. „Związek to nie jest zlanie się w jedno dwóch osób. Tak naprawdę, aby związek dobrze funkcjonował trzeba mieć poczucie własnej wartości, własnej siły oraz zrozumienia własnych emocji i potrzeb. Tylko wtedy to może dobrze działać w parze, bo rezygnacja z siebie, szczególnie tak, jak w wypadku naszej bohaterki, taka niemalże całkowita rezygnacja z siebie, nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. I mam wrażenie, że nasi widzowie mogą sobie tę prostą prawdę przypomnieć podczas naszego spektaklu.”
Nie jest to sztuka wyłącznie dla kobiet. Wiele z nich odnajdzie siebie i cząstki swoich przeżyć w historii głównej bohaterki, jednak spektakl będzie ciekawym doświadczeniem także dla par oraz mężczyzn. „Wydaje mi się, że jest to też do przemyślenia dla niektórych panów, żeby panowie też spojrzeli troszeczkę inaczej na swoje żony”- zauważa Teresa Suchodolska. „Być może z naszego spektaklu dowiedzą się co nieco o wrażliwości kobiecej i o tym, jaka de facto w nas kobietach drzemie siła. Siła do tego żeby podnieść się nawet w trudnej sytuacji, żeby odbudować swoje życie.”-podsumowuje Agnieszka Płoszajska.
Napisz komentarz
Komentarze