Dwunastoletnia wówczas Ludwika podczas Powstania nie ukrywała się w piwnicach, chciała się na coś przydać i pomóc. Gotowała, chodziła dla powstańców po wodę. Pomagała ojcu, który służył w szeregach Armii Krajowej i opatrywała rannych. Wykazała się ogromną odwagą i siłą. W Powstaniu straciła całą rodzinę.
„Pocisk trafił w ten odcinek domu, w którego piwnicy siedzieli mama, bracia, siostry i bratowe taty. Cała rodzina zginęła. Zostałam tylko ja z tatusiem."
W ostatnim dniu powstania od kuli snajpera zginął także ojciec. Skonał na rękach dwunastoletniej wówczas córki, która sama próbowała kopać dół, by go pochować.
„Pamiętam, że do połowy tatusia zasypałam, potem obudziłam się już w piwnicy. Musiałam zemdleć, bo nie pamiętam, co się dalej działo. Powiedzieli mi potem, że znaleziono mnie leżącą na tatusiu."
Do Warszawy panią Ludwikę zabrali żołnierze 43 Batalionu Lekkiej Piechoty z Braniewa, wchodzącego w skład 4 Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej. To właśnie w 4W-MBOT działa powołany przez płk. Mirosława BRYSIA Zespół ds. Kombatantów, obejmujący opieką Bohaterów żyjących na terenie Warmii i Mazur.
Pani Ludwika jest osobą samotną, dzięki uprzejmości Restauracji Amore Mio w Elblągu, każdego dnia żołnierze 43blp dowożą Jej ciepłe obiady. Kapelan batalionu - ks. ppor. Artur MIZIEJ odwiedza naszą Bohaterkę w pierwsze piątki miesiąca z Komunią Św. oraz w niedziele, gdyż ze względu na zły stan zdrowia udanie się pani Ludwiki do Świątyni Bożej jest rzeczą niemożliwą. Jak mówi nam walcząca w Powstaniu sanitariuszka
„ Po tylu latach wreszcie spotkało mnie coś dobrego. Mam wokół wspaniałych ludzi, żołnierzy Wojska Polskiego na których mogę polegać."
ppor. Anna Szczepańska, Ekspert ds. komunikacji 43 Batalionu Lekkiej Piechoty w Braniewie
Napisz komentarz
Komentarze