Energa Start Elbląg z awansem do trzeciej rundy Pucharu Europy!

W poniedziałkowym rewanżu Trabzon Ortahisar BSK pokonał wprawdzie nasz zespół 30:29, ale przegrał dwumecz aż sześcioma oczkami. Nasze piłkarki przestępowały do poniedziałkowego rewanżu w Turcji z dość pokaźną zaliczką siedmiu goli. Trudny teren, o którym przekonały się w przeszłości wielokrotnie inne polskie drużyny, nie pozwalał jednak choćby na odrobinę nonszalancji. Mecz rozpoczęła efektownym trafieniem najlepsza snajperka sobotniej rywalizacji, Aleksandra Zych. W 6 minucie po bramkach Zofii Chwojnickiej oraz Karoliny Wicik elblążanki prowadził już 5:2, bardzo pewnie prezentując się na parkiecie.

W porównaniu do pierwszego kwadransa sobotniej rywalizacji, była to ogromna zmiana na plus. Gdy na 6:2 podwyższyła po chwili Joanna Kozłowska, piłkarki Trabzonu miały już łącznie 11 goli do odrobienia! Nic więc dziwnego, że już w tak początkowym fragmencie potyczki o przerwę poprosił trener gospodyń. Nawet doświadczona Perihan Topaloglu popełniła w tym okresie szkolny błąd, przekraczając linię siódmego metra przy rzucie karnym. A nasz Start grał swoje, by w 10 minucie po ładnym ataku Igi Dworniczuk gromić przeciwniczki w stosunku 8:2! Ta sama zawodniczka wykorzystała niedługo drugą już tego dnia „siódemkę”. Niestety, właśnie od stanu 9:3 zaczął się gorszy fragment gry naszej drużyny. Trabzon szybko odrobił połowę strat z tego meczu i jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa o time-out poprosiła Magdalena Stanulewicz, którą gospodarze rywalizacji już na lotnisku powitali kwiatami.

Warto z pewnością wspomnieć o pięknej bramce środkowej Dworniczuk na 10:7, zresztą należy pamiętać, że dla wielu zawodniczek Elbląga był to pierwszy poważny sprawdzian klubowy na europejskim poziomie. Turczynki nie przebierały w środkach, dość powiedzieć, że w całym meczu sędziowie z Serbii podyktowali aż 11 rzutów karnych dla naszej drużyny, a Trabzon grał 18 minut w osłabieniu liczebnym. Czasem brakowało tylko cwaniactwa, czasem nieco szczęścia, natomiast trudno nie było dostrzec coraz lepszej gry gospodyń, z czarnogórską obrotową Dajaną Miljanić na czele. To jej trafienie przyniosło remis 13:13 zanotowany w 22 minucie. W kolejnej akcji nie dostrzeżono ewidentnego faulu przy wolnym w wykonaniu Oli Zych, na szczęście Małgorzata Ciąćka powstrzymała kameruńską prawoskrzydłową Eunice Magbę w sytuacji sam na sam, by potem powtórzyć swój wyczyn wobec lewoskrzydłowej rywalek. Nadmienić trzeba, że Małgorzata Ciąćka w dzisiejszym spotkaniu wróciła między słupki po rocznej przerwie spowodowanej poważną kontuzją kolana.

Do końca pierwszej odsłony meczu przewagę miały jednak już gospodynie i to one zeszły na przerwę, nieznacznie prowadząc 17:15. W samej końcówce rywalkom należały się dwie kary wykluczenia, natomiast na ławkę, i to za słuszne protesty, odesłano faulowaną Joannę Kozłowską. Start raczej nie miał wielkich powodów do niepokoju, bo w poniedziałek świetnie dysponowany był galowy tercet naszych rozgrywających. Karolina Wicik i Joanna Kozłowska wzięły sporo na swoje barki, odciążając tym samym poniewieraną Aleksandrę Zych.

Początek drugiej osłony mógł nieco martwić, bo Trabzon wyszedł dość szybko na +5, rzucając m.in. na pustą bramkę. Start od niekorzystnego stanu 16:21 zdobył jednak trzy gole, a przede wszystkim znalazł pewną egzekutorkę „siódemek” w osobie doświadczonej Kozłowskiej, która część swojej kariery spędziła w tureckim zespole Kastamonu. Szkoda, że przy stanie 19:21 Tatsiana Pahrabicka nie minęła piłką twarzy bramkarki, bo zamiast gola kontaktowego, mieliśmy kolejne już tego dnia wykluczenie dla naszej zawodniczki. Kolejne, bo zdarzało się, że Polki musiały atakować tylko we czwórkę, walcząc dodatkowo z mało przychylnie nastawioną publicznością.

O awans drżeliśmy do 51 minuty rywalizacji, gdy po raz ostatni Turczynki były o raptem dwie bramki od doprowadzenia do wyrównania w dwumeczu. Było bowiem 29:24 dla Trabzonu, ale wtedy przypomniała o sobie utalentowana Chwojnicka, która kapitalnie wbiegła między obrońców i pokonała bramkarkę Hiranur Ozturk. Gole duetu Wicik-Kozłowska potwierdzały tylko świetny okres gry zawodniczek z pola oraz kapitalną postawę w tym fragmencie Oliwii Suligi. Na 100 sekund przed końcem meczu mieliśmy już remis po dwunastym golu niezawodnej „Kózki” i już nic złego nie mogło się nam przydarzyć. Gospodyniom na pocieszenie pozostało zadanie symbolicznego ciosu i bramki, która przesądziła o kwestii triumfatora, ale tylko w tym spotkaniu. Ostatni akcent należał zresztą do Marii Pentek, która wspaniale odbiła karnego i po chwili utonęła w ramionach uradowanych koleżanek. W dwumeczu bowiem wyraźnie górą Energa Start Elbląg, a w drugi i trzeci weekend listopada kolejne pucharowe emocje!

Trabzon Ortahisar BSK -  Energa Start Elbląg  30:29 (17:15)  

Trabzon: H.Ozturk 1, Durmaz, Islamoglu – Janeska 8, Topaloglu 6, Miljanić 5, Ozdemir 4, Magba 4, B.Ozturk 2, Yalcin, Akcayoglu, Cakar, Zaman, Harmanci, Sarikaya

Energa Start: Suliga, Ciąćka, Pentek – Kozłowska 12, Wicik 5, Chwojnicka 4, Zych 3, Dworniczuk 3, Szczepaniak 2,  Pahrabickaja, Kuźmińska, Pepelińska, Szczepanek, Tarczyluk, Stefańska  

Sędziowali: Stefan Berdic i Filip Sorak (Serbia)  

Kary: Trabzon – 18 minut, Start – 16 minut

Karny: Trabzon 2/4, Start  9/11