Braki w marketingu sportowym
Gdy w Olimpii, po dobrym początku, nie było już osób, które miałyby zadbać o wizerunek i promocję klubu, prezes musiał sam przejąć stery. Nie było to najlepsze posunięcie. Wpisy i teksty mówiły same za siebie.
Olimpia szukała ludzi, którzy mieli zająć się marketingiem. Jednak ci pojawiali się i znikali. Brakowało ciągłości, nikt nie zdołał zakotwiczyć tam na dłużej. Prawdopodobnie nie mieli oni siły przebicia. Brakowało podobno akceptacji ich pomysłów. Wyczuwało się, u kolejnych marketingowców, zmęczenie tą współpracą.
Co do konkretnych działań, to brakowało wyjścia Olimpii poza stadion. Można było odnieść wrażenie, że takich akcji promocyjnych było jak na lekarstwo. Od momentu, do momentu.
A gdy brakowało osób do tej roboty, mnożyły się luki w cyklicznym marketingu i konsekwentnym budowani brandu. Tematy, które wymagały większego zaangażowania: relacje z meczów wyjazdowych, ciekawsze treści wideo, zewnętrzna promocja Akademii OE, akcje profrekwencyjne (organizowane przez klub), brak prezentacji zespołu przed sezonem i przed runda wiosenną. Więcej systematycznych atrakcji wokoło meczowych (konkursy, zabawy dla dzieci), czy cyklicznych, dużych imprez dla kibiców (np. biegi, festyny, turnieje itp.).
Mało lokalnego biznesu
Jeżeli zaniedbujesz swój marketing, nie masz z czym iść do sponsorów.
Mając taki potencjał kibicowski, ponad 25 tys. obserwujących na Facebooku (czołówka klubów w województwie), nie udało się zintegrować lokalnego biznesu (o spółkach skarbu państwa poniżej). Śmiano się w kraju z pobliskiej Chojniczanki Chojnice, że tam koszulka meczowa jest pełna logotypów i wręcz „napaćkana” miejscowymi sponsorami. Jednak ten klub potrafi zjednoczyć swój rynek przedsiębiorców.
Olimpia stworzyła w tym roku, wreszcie, projekt klubu biznesu, ale ten dopiero wystartował. Problemem jest fakt, że ekspozycja sponsorska zależy od zasięgu, liczby i jakości materiałów promocyjnych. A tutaj nadal są rezerwy. Druga rzecz, to z czym kojarzona była Olimpia. Lata tworzył się obraz średniaka (brak walki o awans), z brakami organizacyjnymi, starym stadionem i niedostateczną frekwencją. Trzecia kwestia, to miejsce ekspozycji. Stadion, w tej formie, nie spełnia tej roli.
W takiej aurze trudno promować swój produkt.
Zbudować frekwencję
Średnia z 8 sezonów (oprócz wirusowego) to 888 osób na jedno spotkanie. Bariera 1000 widzów przekraczana była rzadko. Średnio 2-3 razy na sezon. Z reguły wtedy, gdy przyjeżdżała znana firma (Widzew, ŁKS, Radomiak, Motor, Stomil, Wieczysta, Zagłębie Sosnowiec, Ruch Chorzów, GKS Katowice) lub kibicowsko ciekawszy rywal. To przyciągało zwykłych elblążan (najwierniejsi zawsze są). Pojemność obiektu to 3000 widzów.
Stadion nie zachęca. Prowizoryczne trybuny, słabe nagłośnienie, podstawowa strefa VIP, brak toalet itp. Sympatycy amatorskiej piłki, w małych ośrodkach, mają już lepsze warunki do oglądania meczów. Nie mówiąc już o szczeblu profesjonalnym.
Taka frekwencja nie wywiera presji na nowy stadion. A taka frekwencja to także efekt stadionu z poprzedniej epoki. Marketing klubu nie wychodził do zwykłych mieszkańców, więc frekwencja była przeciętna. Sponsorzy nie pomagają w budowie silnego klubu, więc brak pieniędzy na wzmocnienia, powoduje słabe wyniki sportowe. A te nie przyciągają zainteresowania zwykłych kibiców.
Błędne koło.
Utrata miejskiego lidera
Olimpia była najważniejszym klubem w mieście, pod względem sportowej hierarchii. To elbląska piłka nożna była w mainstreamie polskiego sportu. O niej pisało Weszło, WP, TVP Sport pokazywało zespół w otwartym kanale.
Teraz to się zmieniło. Powstała koszykówka, z legendą polskiego basketu, jako twarzą projektu. Odrodziła się piłka ręczna mężczyzn, Start Elbląg ma nowy zarząd i zagra w Europie. Concordia poukładała się. Kajakarze wysłali zawodnika na igrzyska.
Konkurencja w mieście zrobiła się duża. Grono do podziału pieniędzy także. A, że kluby powstające od zera nie mają bagażu problemów i kojarzą się zazwyczaj pozytywnie, zabierają sponsorów i uwagę, kosztem OE.
Przykładem Energa, czyli spółka skarbu państwa. Ta wspiera elbląskich szczypiornistów i jest tytularnym sponsorem szczypiornistek i koszykarzy. A Olimpia? Zakleja jej reklamy, bo ta się wycofała, by później dotować inne lokalne kluby.
Wydaje się, że polityka przeszkodziła ZKS.
Finansowy czarny pijar
Strajk w Akademii. Trenerzy czekający na wypłaty zaległych pensji. Piłkarze seniorów grożący strajkiem, przed meczem z Jastrzębiem i odmawiający wyjścia na trening. Przemysław Gomułka mówiący w marcu 2024 roku, że „piłkarze myślą o finansach przed i po meczu”. Odpuszczenie walki o awans, przez problemy finansowe (tak mówił prezes) w 2020 roku i exodus piłkarzy, na czele z trenerem Adamem Noconiem.
Temat problemów w tej materii przyległ do Olimpii.
Częste sportowe zmiany
Kadra Olimpii często zmieniała się, w dużej mierze, co nowy sezon. Nie wszyscy odchodzili po jednej kampanii, ale można mnożyć przykłady, gdy podstawowi piłkarze, po roku zmieniali pracodawcę. Wobec tego trzeba było budować od podstaw nową ekipę. Przychodził trener, ze swoimi, a po chwili odchodził, wraz z piłkarzami. Częste budowanie od zera nie było korzystne.
Więcej o sportowej drodze do spadku tutaj:
Olimpia Elbląg podejmowała wiele złych decyzji i wyborów. Deficyt personalny, w zarządzaniu i marketingu, brak dostatecznej wiedzy w tych tematach, sprawił, że miało to wpływ na wiele ważnych kwestii. Klub zaniedbał działania o swój wizerunek. Zbyt późno pojawiły się próby skonsolidowania lokalnego biznesu. Olimpia nie zbudowała kapitału, który mógłby mieć realny wpływ na miejską politykę, przez co temat stadionu nadal jest aktualny.
Na tę chwilę nie wiadomo kto podniesie wizerunek Olimpii. Sytuacja w klubie wydaje się być zawieszona. Trwają rozmowy i są ambitne plany, ale nadal brak konkretów. Czekamy na decyzje miasta, decyzje sponsorów, decyzje nowego już zarządu.
Marka taka jak Olimpia zasługuje na większy rozgłos, poszanowanie tradycji i odpowiedni poziom sportowy.
Olimpia Elbląg gra w sobotę u siebie z Hutnikiem Kraków. Początek meczu o 17:00.
Napisz komentarz
Komentarze