19 porażek w 30 meczach. Słaby atak i druga najsłabsza defensywa w lidze. 19 punktów. Gorsi od Olimpii, od momentu jej awansu na ten szczebel, byli Gryf Wejherowo – 14 punktów i GKS Bełchatów - 18.
Wiadomo było, że będzie to najtrudniejsza kampania, odkąd OE znalazła się znów w gronie drugoligowców. Mocni beniaminkowie, mocni spadkowicze i 6 miejsc zagrożonych spadkiem (4+2 barażowe). Jesień była dłuższa od wiosny (w liczbie kolejek), a więc to wtedy przede wszystkim rozstrzygała się sprawa i ustawiała sezon.
Czerwona jesień
Olimpia przystąpiła do tych rozgrywek w zasadzie z nową kadrą. Kolejną rewolucją. Wzięła niby graczy doświadczonych, ale oni nie stworzyli drużyny. Dobór trenera też się nie udał prezesowi Pawłowi Guminiakowi. Sebastian Letniowski nie zbudował zespołu, a jego ludzie (większość przyszła tu tylko dla niego), zawiedli oczekiwania.
Atmosfera siadała. Wakacje się jeszcze nawet nie skończyły, a zespół został bez trenera. 6 kolejek – 2 punkty. Ten zlepek przejął wtedy ówczesny trener IV-ligowych rezerw Karol Przybyła. Pod jego wodzą udało się wygrać pierwszy mecz, dopiero w 8 kolejce, z Zagłębiem Sosnowiec. 4:1. Anomalia.
Ten trener, razem z nowym sztabem, popracował „chwilę” i po porażce z Pogonią Grodzisk Mazowiecki 1:3 przy Agrykola, oddał się do dyspozycji zarządu. Mówił, o sile swojej kadry:
- My mamy braki kadrowe co mecz, gdzie na Polonię Bytom pojechaliśmy z jednym seniorem na ławce.
- Mamy 4 graczy na pozycję nr 10 i jednego klasycznego bocznego obrońcę.
Jesienią tylko jeden zawodnik zdobył gola dla OE, wchodząc z ławki rezerwowych.
W trakcie rundy z zespołu odszedł Łukasz Bogusławski, który wolał IV-ligowy Barycz Sułów od drugoligowej Olimpii. Wcześniej gracze elblążan zagrozili strajkiem i nie wyjściem na mecz z GKS Jastrzębie, z powodu zaległości w wypłatach (prezes mówił o 2 miesiącach).
W takiej aurze Olimpia zajęła ostatnie miejsce w tabeli, po przedłużonej jesieni. Nic więc dziwnego, że zaczął się kolejny exodus piłkarzy. 10 odeszło latem, 8 zimą. Pojawił się nowy trener – 3 już w tej kampanii.
Dużo zmian - mało efektu
Jak w kadrze nie było bramkostrzelnego napastnika, tak go nadal nie było. Defensywy nie dało się uszczelnić. Szerokości kadry nie zwiększono.
Trener Karol Szweda wiedział, że szanse są niewielkie na pozostanie w lidze, ale spróbował. Oferta z poziomu centralnego mogła dla niego szybko nie przyjść, więc po latach asystentury, podjął się tej trudnej misji. Spadł, ale tak naprawdę to Olimpia spadła już wcześniej. Faktem jest, że w pierwszych 3 kluczowych meczach wiosny, ten szkoleniowiec nie wygrał ani razu.
Miał wiosną momenty dobrej gry. Trochę poprawił honor zespołu, ale tylko w pojedynczych meczach. Jesienią, jego poprzednicy, również mieli spotkania, w których czegoś brakowało. A to skuteczności, a to doświadczenia czy szczęścia. Liga jest jednak sumą wszystkiego i po podliczeniu całości, wystawiła rachunek.
Sportowo, Olimpia może zanotować najgorszy sezon w historii, pod względem porażek. Ma ich 19, brakuje jeszcze jednej, aby wyrównać kampanię z 2011/2012 (zaplecze Ekstraklasy). Do końca 4 kolejki.
Wstydliwe dla elblążan jest także to, że Olimpię w tabeli wyprzedza Skra Częstochowa. Ta Skra, która gra bez kibiców, bez trybun i z 8 punktami na minusie.
Kto uratuje klub?
Kończy się przygoda Olimpii Elbląg na poziomie centralnym, ale nie kończą się problemy tego klubu. Po zmianie prezesa, na początku roku, nowy zarząd zaczął zdawać sobie sprawę, że odbudowa będzie bardzo wymagającym zadaniem. Pod względem finansowym, wizerunkowym i organizacyjnym.
Olimpia będzie za chwilę w nowej rzeczywistości. Jeżeli nie znajdzie sposobu na znalezienie odpowiednich funduszy i zakontraktowanie wielu nowych piłkarzy (zakładając, że większość odejdzie), czeka ją batalia o byt na 4 szczeblu rozgrywkowym w Polsce.
Może to przypominać sytuację Stomilu Olsztyn, który po spadku walczy teraz o uratowanie się przed IV ligą.
Powrót w takich warunkach będzie arcytrudny. Tylko zwycięzca grupy w trzeciej lidze awansuje bezpośrednio na szczebel centralny. Aby to zrobić, trzeba w zasadzie wszystko wygrywać. Baraże z drugich miejsc są dwustopniowe. Trzeba ograć innego wicemistrza i przedstawiciela drugiej ligi.
Olimpia wyczerpała limit cudów. Ratowała się w doliczonym czasie w Toruniu (2019), po odejściach piłkarzy w wirusowym sezonie (2020) oraz ostatnich kolejkach, w trakcie dwóch innych kampanii (2021, 2024). W poprzednim roku utrzymała się lepszym bilansem bezpośrednich meczów ze Skrą Częstochowa.
Wtedy pytaliśmy, jak długo można tak trwać w tej lidze.
Liga odpowiedziała – rok.
Oby klub znalazł sposób, aby znów liczyć się na piłkarskiej mapie kraju, bo Elbląg potrzebuje silnego futbolowego ośrodka. Olimpia to zbyt poważna marka. Jej miejsce jest na poziomie centralnym, nie na peryferiach.
Jeżeli tego sposobu szybko nie znajdzie, zapewne zakotwiczy na nich dłużej.
Olimpia Elbląg - ŁKS II Łódź 1:1 (0:0)
Napisz komentarz
Komentarze