Elblążanin pobił rekord świata o 7 godzin i 24 minuty.
Po ostatnim skandalu dopingowym Robert Karaś chciał wyciągnąć wnioski -"Już w trakcie obozu przygotowawczego czułem ogromne wsparcie. Wyraźnie większe niż przed wcześniejszymi startami. Cieszę się również, że nadzór nad najbliższymi zawodami będzie sprawowała USADA, czyli oficjalna Amerykańska Agencja Antydopingowa. Sam zabiegałem u organizatora o możliwość przeprowadzenia tych najbardziej dokładnych testów antydopingowych" - mówił w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
"Kiedy opadły pierwsze emocje to dokładnie przeanalizowałem tę sytuację, zarówno z moim zespołem oraz ekspertami zewnętrznymi. Przepracowałem to. Wyciągnąłem wnioski i wprowadziłem odpowiednie zmiany. Nie ukrywam, że sam też się trochę zmieniłem" - dodał w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
Robert Karaś wystartował na dystansie 5x Ironman. Miał do pokonania łącznie 1130 km - 19 km pływania na otwartej wodzie, 900 km jazdy na rowerze oraz 211 km biegu.
"Juras" broni Karasia
"Bawi mnie wysyp komentarzy „Karaś koksiarz”. Jak już rzucacie kamieniami to przyszykujcie też kilka na Waszych idoli. Zdziwilibyście się ilu z nich ładuje od lat. Ilu z nich wpadło ale pamięć Wasza krótka i wybiórcza. Robert wpadł, dostał karę. Startuje dalej. Niesamowite jest też to jak niewiele wiecie o sporcie i wyczynie Karasia. Ja coś w życiu liznąłem. Nie ma takiego koksu, który pomoże Ci wykręcać takie rezultaty" - skomentował na platformie X Łukasz Jurkowski.
Przypomnijmy, Robert Karaś pod koniec maja ubiegłego roku ukończył 10-krotnego Ironmana w Brazylii i jednocześnie pobił rekord świata z wynikiem: 164 godziny, 14 minut i 2 sekundy. Teraz ten rekord stracił - elblążanin został oficjalnie zdyskwalifikowany na dwa lata przez International Ultra Triathlon Association.
Łukasz Nosarzewski
Napisz komentarz
Komentarze