"Czytam i po prostu nie wierzę. Jestem wolontariuszką OTOZ Animals, od 10 lat cały swój czas i energię poświęcam ratowaniu zwierząt. Często bywam w elbląskim schronisku, przez cały ten czas obserwowałam i obserwuje pracę ludzi w schronisku, a zwłaszcza kierownictwa schroniska.
To z jakim zaangażowaniem i poświęceniem traktuje się przebywające w schronisku psy i koty, ile cierpienia i łez kosztuje pracujących w schronisku ludzi każda nieudana akcja ratowania psiego lub kociego życia, wie tylko ten, kto przy tym jest i to widzi. Straszne jest gdy jakiś samorządowiec, który nigdy palcem nie kiwnął w tym temacie, który nie wie, co to bezinteresowność i wolontariat, który nie skaził się empatią do innych, który nie potrafi docenić, tego co ma pod nosem, czyli ratuszem, pisze wiadomość o konieczności kontroli bo ktoś coś mu powiedział. Panie Prezydencie wstyd!!!
Jak można w tak ograniczony sposób podchodzić do ludzi, którzy poświęcają się temu, co kochają? Zwierzętom? Czemu ma służyć ta chora nagonka? A może tak jeden samorządowiec z drugim, zamiast skupiać się na jak największym wyciągnięciu dla siebie kasy, zejdzie trochę z piedestału, który zresztą nie jest na zawsze i zainteresuje się tym, że wiele zwierząt chorych ze schroniska, lub zbyt młodych zabieranych jest do domów pracowników schroniska, że Ci ludzie w tym głównie kierowniczka schroniska nie mogą sobie po pracy, tak jak reszta społeczeństwa odpocząć, wyjechać, zabawić się, bo muszą wieczór i noc poświecić zwierzętom? I tak co wieczór, co noc. Że życie tych ludzi ulega często rozsypce, bo współmałżonek nie jest w stanie tego wytrzymać. A oni wytrzymują, bo kto, jak nie oni?
Panowie i panie z ratusza nie zrozumiecie tego, bo nie mieści Wam się w głowach, że można poświęcać się dla innych zamiast dla kasy. Zamiast pisać pisma, które opierają się na zarzutach wobec schroniska nie mających pokrycia w rzeczywistości, skupcie się jak pomóc i zróbcie coś naprawdę pożytecznego."
- czytamy w liście wolontariuszki Otoz Animals.
Red.
Napisz komentarz
Komentarze